Na początku mojego pobytu w Berlinie, moje uczucia wobec tego miasta były dość ambiwalentne. To nie była żadna miłość od pierwszego wejrzenia. To było raczej coś w rodzaju Hassliebe (cóż za piękny twór), czyli połączenia miłości i nienawiści. Po kilku wspólnych latach mój związek z tym miastem stał się dojrzalszy, moje uczucia wobec Berlina nie są już tak skrajne, ale bywają kłótnie i ciche dni, kiedy nie możemy się kompletne porozumieć, bo S-Bahn znowu ma opóźnienie, a winda nie działa już drugi dzień…
Oto moja subiektywna lista wad i zalet Berlina.
BERLIN – WADY
Windy lub raczej ich brak bądź ich notoryczne usterki.

I tak jak mnie uda się jeszcze od czasu do czasu znaleźć jakiegoś dobrego człeka, który pomoże mi w zniesieniu wózka dziecięcego, tak zastanawiam się, jak ma sobie w takiej sytuacji dać radę osoba niepełnosprawna? No i co z tymi stacjami, gdzie w ogóle nie ma windy? Jeszcze dorzuciłabym atrakcje zapachowe w windach, gdzie czasem pachnie jak w publicznej toalecie…
Brak miejsc w przedszkolach.
To chyba problem znany większości rodzinom w Berlinie. I choć mnie obecnie on osobiście nie dotyczy (mieliśmy ogromne szczęście, że udało nam się dostać miejsce w „wymarzonym“ przedszkolu), to wiem nie tylko z mediów, ale głównie z opowieści znajomych jaką katorgą mogą być poszukiwania przedszkola (które będzie do tego wszystkiego spełniało oczekiwania rodziców). Jedna z takich historii opowiada o tym, jak znajomi, wypełniając formularz podania do przedszkola w miejscu na informację na temat płci dziecka mieli do wyboru odpowiedź „płeć jeszcze nieznana“, bo przecież to oczywiste, że o miejsce w przedszkolu trzeba zatroszczyć się zaraz po zrobieniu testu ciążowego. No, ale jak dzwonisz w ciąży, to mówią, że to jeszcze za wcześnie, a po porodzie słyszysz, że to jednak już trochę za późno…
Najpierw cały proces wysyłania zapytań i podań, potem oczekiwanie na odpowiedź, która najczęściej brzmi: brak miejsc, nowe dzieci przyjmujemy dopiero za dwa lata albo jesteście na liście oczekujących albo… (nam z kilkunastu przedszkoli tylko jedno odpowiedziało, że mamy szansę, reszta odpowiedzi była odmowna). Może się też zdarzyć, że odpowiedź nigdy nie nadejdzie. W boju o miejsce w przedszkolu ważna jest przede wszystkim cierpliwość i wytrwałość, no i dobre pierwsze wrażenie podczas „rozmów kwalifikacyjnych”.
Tak trudno tu czasem zapłacić kartą w kawiarni, w sklepie, w restauracji.
Wam też się już coś takiego pewnie nieraz przydarzyło: jecie pyszną kolację w miłym towarzystwie w restauracji, wieczór, wszyscy w dobrych nastrojach no i przychodzi do płacenia rachunku. Mówisz, że chcesz płacić kartą, a oni na to, że niestety u nich kartą nie można… No i nikt nie ma przy sobie wystarczającej ilości gotówki, nie pozostaje nic innego, jak przejść się do najbliższego bankomatu…
Ludzie…
…którzy nie ustępują miejsc osobom tego potrzebującym w komunikacji miejskiej (doświadczyłam tego niejednokrotnie, będąc w ciąży), ludzie, którzy wszystko muszą komentować, ludzie, którzy bywają chamscy dla bezdomnych lub generalnie są wobec wszystkich wokół niemili, ludzie którzy nie patrzą, gdzie idą, bo wgapiają się w ekran telefonu, kierowcy samochodów, którzy traktują rowerzystów jak uczestników ruchu drogowego drugiej kategorii, rowerzyści, których nie obowiązują znaki drogowe i sygnały świetlne… I dużo, by tu wymieniać, ale taki już urok dużego miasta. Swoją drogą, czy Wy też już tak macie, że jak ktoś chce Was o coś zapytać na ulicy, to nie słysząc jeszcze nawet, co ta osoba ma do powiedzenia, automatycznie odpowiadacie: „Nein, danke!”? A nagle okazuje się, że to zagubiony turysta chce jedynie zapytać o drogę…To chyba już taki syndrom berliński.
Dość tego narzekania! Teraz pora przyjrzeć się tym dobrym stronom tego miasta.
BERLIN – ZALETY
Różnorodność.
Za to Berlin właściwie kocham. Po tym jak ostatnio wróciliśmy z wakacji w Polsce (spędzonych w mniejszych miejscowościach), pierwszą myślą, która mnie naszła, jak czekaliśmy na S-Bahna było „Wow! Ludzie są tu tacy różni!“ (w sensie narodowości, ubiorów, języków…). Bywa, że ktoś kogoś wytknie palcem, ale bardzo rzadko, a nawet jeśli, to nikt się tym zbytnio nie przejmie, bo to raczej ten wytykający wyjdzie na dziwaka.
Poczucie wolności.
Ludzie piją piwo w parku i to kulturalnie, bez ekscesów, nikt ich stamtąd nie przegania, nie wlepia mandatów. Tu ktoś ćwiczy chodzenie po linie rozwieszonej pomiędzy drzewami, a tam grupka osób ćwiczy jogę. Nastolatki wracają ze szkoły: dziewczyna z chustą na głowie idzie obok blond młodzieńca z kolczykiem w nosie i wyraźnie widać, że mają się ku sobie. Mijam dwie dziewczyny trzymające się za rękę, para chłopaków całuje się akurat na do widzenia. Rezerwuję termin na podcinanie włosów mojej córki u transseksualnej fryzjerki. Tutaj naprawdę każdy może być sobą!

Jedzenie i kawiarnie
Wcale nie trzeba zbyt daleko podróżować, by spróbować przysmaków z różnych stron świata! Kuchnia afrykańska, kuchnia z Nepalu, z Nowej Zelandii, z Libanu, południowoindyjska… Berlin to raj dla smakoszy! No i ten wybór kawiarni! I to nie takich sieciówek, tylko tych klimatycznych, z duszą! Chyba nawet mieszkając tu przez kolejne dziesięć czy dwadzieścia lat, nie będę w stanie spróbować kawy z każdej istniejącej tu kawiarni. No i jeszcze ogromny plus za „Kindercafes“ – połączenie kącika zabaw z kawopojem dla dorosłych spragnionych delektowaniem się upragnioną małą czarną, podczas kiedy ich pociechy w przerwie od turlania się w baseniku z piłkami i wyrywania zabawek innym dzieciom, gaszą pragnienie Kindycinno, Babycinno lub tak po prostu pianką z mleka.
Ludzie.
Tak, tak i na liście zalet znajdują się ludzie. Ludzie ze wszystkich stron świata, pozytywnie zakręceni, otwarci, nietuzinkowi, życzący sobie nawzajem „schönen Tag!” (tak na dobrą sprawę, to właśnie tu w Berlinie weszło mi to w nawyk), zaangażowani (strajki, protesty), celebrujący różnorodność, kreatywni i zdolni (latem wystarczy przejść się w jedną z niedziel po Mauerparku, by tego doświadczyć)… I tak można by dalej dopisywać!
Kultura szeroko pojęta.
Berlin to nie tylko mekka hipsterów, to też raj dla artystów, którzy mogą się tu swobodnie realizować. W tym mieście nie ma chyba dnia, aby nie odbywały się jakieś wydarzenia kulturalne – muzyka na żywo w pobliskim barze, festiwale filmowe, performanse uliczne, wystawy zdjęć, slam poetycki…. Berlin kipi kulturą!
A Wy za co lubicie/kochacie/nienawidzicie/krytykujecie Berlin? Jestem bardzo ciekawa Waszej osobistej listy plusów i minusów Berlina!